Wszyscy to wiedzą, ale większość stosuje
Czy pamiętacie jeszcze starą pralkę „Franię”? Od tamtego czasu wiele się zmieniło na rynku pralek do prania, pojawiło się bardzo wiele nowoczesnych modeli np. z opcją prania ręcznego, czy do jedwabiu, pralki z suszarkami, a nawet z opcją zaprogramowania czasu włączenia i wyłączenia pralki pod naszą nieobecność w domu.
To samo stało się z naturalnymi metodami planowania rodziny (NPR).
Od czasu opracowania metody kalendarzowej (tzw. kalendarzyk małżeński) także bardzo wiele się zmieniło w dziedzinie badania ludzkiej płodności. Przeprowadzono setki badań nad owulacją, zmiennością poziomu poszczególnych hormonów w cyklu miesiączkowym kobiety, zbadano ich korelacje z podstawowymi objawami płodności (wydzielina śluzowa szyjki macicy, zmiany samej szyjki macicy, podstawowa temperatura ciała). Badania te nie były przeprowadzane przez katolickich księży, jak niektórzy uszczypliwie komentują, ale przez naukowców z różnych dziedzin medycyny, lekarzy ginekologów i endokrynologów oraz specjalistów dbających na co dzień o zdrowie kobiet.
Na czym polega „Kalendarzyk”?
Metoda kalendarzowa, zwana także metodą rytmu, opracowana została na podstawie badań H. Knaussa z Austrii i K. Ogino z Japonii i stanowiła rzeczywiście punkt zwrotny w badaniach nad przebiegiem cyklu miesiączkowego kobiety. Ci dwaj naukowcy odkryli dwa bardzo ważne fakty:
- U każdej kobiety czas od owulacji do wystąpienia następnej miesiączki jest względnie stały (tzw. II faza cyklu, poowulacyjna),
- Z kolei czas od pierwszego dnia miesiączki do owulacji może się zmieniać u tej samej kobiety z cyklu na cykl (tzw. I faza cyklu, przedowulacyjna).
Możecie to zaobserwować na poniższym rysunku:
Dane potrzebne do zastosowania metody kalendarzowej opierały się wyłącznie na historii długości poprzednich cykli miesiączkowych. Aby dowiedzieć się, przez ile dni po miesiączce można współżyć, jeśli nie chce się mieć dziecka, należało zgodnie z założeniami metody kalendarzowej odjąć 19 dni od najkrótszego z występujących dotąd cykli. Aby z kolei wyznaczyć czas, kiedy po owulacji przypada fizjologiczna niepłodność, metoda rytmu zakładała odjęcie 10 dni od najdłuższego z zanotowanych cykli.
Niedoskonałości „Kalendarzyka”
W wielu przypadkach wyliczenia wynikające z definicji metody kalendarzowej byłyby zbyt restrykcyjne, tzn. pozostawało by bardzo mało dni niepłodnych, a w innych z kolei przypadkach zbyt liberalne, tzn. dni płodności potraktowane zostałyby jako już „bezpieczne”.
Ten sam problem spotkałby pary, które starają się o dziecko, bo wtedy tzw. współżycie ukierunkowane nie mogłoby przynieść oczekiwanego rezultatu.
Wystarczy jakaś poważniejsza choroba, duży stres lub nierównowaga hormonalna w organizmie i skutkować to może zaburzeniem owulacji i wydłużeniem fazy przedowulacyjnej, albo znacznym skróceniem fazy poowulacyjnej. Pozostałymi sytuacjami, w których „Kalendarzyk” nie powinien być stosowany są:
- przyjmowanie leków hormonalnych i związane z nimi zaburzenia gospodarki hormonalnej,
- nieregularne cykle,
- krwawienia śródcykliczne,
- okres poporodowy i laktacja,
- czas premenopauzy,
- choroby przewlekłe.
W powyżej wymienionych sytuacjach MOŻNA natomiast stosować naturalne metody rozpoznawania płodności, a nawet są one wskazane także ze względów diagnostycznych (np. kontrola zastosowanego leczenia lub terapii hormonalnej).
Jak więc rozpoznać, kiedy są dni płodne wg metod NPR?
Wraz ze zbliżaniem się owulacji wzrasta u kobiet poziom estrogenów, zwłaszcza estradiolu. Można to zauważyć na podstawie następujących symptomów:
- Pojawia się wydzielina śluzowa szyki macicy, która pozostaje na papierze podczas korzystania z toalety. Im bliżej do owulacji, tym staje się ona bardziej rozciągliwa, przejrzysta i śliska,
- Szyjka macicy staje się miękka i nieznacznie się rozwiera (można to stwierdzić podczas samodzielnego badania palpacyjnego),
- Spoczynkowa temperatura ciała (poprzebudzeniowa lub po co najmniej 1 godzinnym odpoczynku) w okolicy owulacji podnosi się o co najmniej 0,2˚C. Trzydniowy, utrzymujący się wzrost temperatury świadczy o odbytej owulacji i rozpoczęciu funkcjonowania ciałka żółtego powstałego z pękniętego pęcherzyka Graafa. Za najbardziej płodny przyjmuje się pierwszy dzień wzrostu temperatury i dzień przed nim.
Ze względu na długość życia komórki jajowej (12-24 godziny) uwalnianej podczas owulacji, a także zdolność przeżycia plemników w narządach rodnych kobiety (przeciętnie do 4 dni, ale potwierdzone są w badaniach i takie, które posiadały zdolność do zapłodnienia przez 6 dni), nowoczesne metody rozpoznawania płodności w swoich regułach interpretacyjnych zakładają czas od 6 dni przed owulacją do 3 dni po dniu szczytu wydzielania śluzu jako dni płodne.
I sprawa trudniejsza – kiedy są dni niepłodne?
Z pozoru łatwa, bo można powiedzieć, że są to te wszystkie dni, które zostają po wyznaczeniu dni płodnych. Tak! Ale jak w sposób prospektywny ustalić, kiedy owulacja wystąpi w danym cyklu…
Za dni niepłodne wg metod NPR uznać można:
- Wszystkie dni, kiedy brak jakiejkolwiek wydzieliny śluzowej można przyjąć za dni niepłodności, jednak jeśli pojawi się jakiś śluz, choćby jeden raz lub tylko wieczorem – zaczyna się okres potencjalnej płodności,
- Wszystkie dni, kiedy szyjka macicy jest twarda i zamknięta, a podczas badania nie można zauważyć żadnego śluzu,
- Trzeciego wieczora utrzymującej się wyższej temperatury (wzrost o co najmniej 0,2˚C) zaczyna się faza poowulacyjna, czyli dni naturalnej niepłodności. Każda kobieta ma inną gospodarkę hormonalną, inny poziom hormonów, inną płodność, a w związku z tym także długość fazy lutealnej (poowulacyjnej) może się różnić u poszczególnych kobiet – zwykle od 11 do 16 dni, ale u jednej i tej samej kobiety jest względnie stała, niezmienna. Jedynie w wyjątkowych przypadkach jest ona krótsza niż 10 dni, co wg licznych badań wskazuje na niepłodność z powodu niewydolności ciałka żółtego (zbyt niski poziom progesteronu).
Dowiedz się więcej: Szczegółowe reguły wyznaczania dni płodnych i okresów naturalnej niepłodności.
Nowoczesne metody rozpoznawania płodności pozwalają na dokładne określenie aktualnego stanu płodności danej kobiety. Potrafią dać odpowiedź na pytanie: „czy jesteś dzisiaj płodna?”. Są precyzyjne dlatego, że obserwujesz swoje indywidualne objawy, pojawiające się w Twoim indywidualnym rytmie. Dostosowane są do Ciebie i Twojego organizmu, nie musisz uwzględniać w nich przeciętnej długości cyklu i innych uśrednionych danych dotyczących innych kobiet, jak to ma miejsce w tzw. kalendarzyku. Dlatego też skuteczność metod rozpoznawania płodności jest bardzo wysoka w porównaniu do skuteczności metody kalendarzowej.
Można oczywiście ignorować symptomy płodności wysyłane przez nasz własny organizm tak samo, jak można nadal do prania używać starej „Frani”… Ale czy nie warto jednak korzystać z najnowszych osiągnięć nauki?